Najważniejsze to podjąć decyzję. Dogadać się ze sobą, że chcesz zrobić coś, co jest dla Ciebie ważne.
Zamiast chodzić wokół tematu, przymierzać się i zastanawiać, po prostu w pewnym momencie powiedz: „Zrobię to”. Jest decyzja, jest działanie. Umysł się wycisza, topnieją wątpliwości. Bo wiesz, że tego chcesz i zaczynasz działać.
Tak było ze mną, kiedy kilka lat temu wpadłam na pomysł, że pojadę na trekking w Himalaje. No dobra, nie sama na to wpadłam. Zainspirowali mnie znajomi opowieścią o planowanej wyprawie. A kiedy wspomnieli, że jeszcze są miejsca, pomyślałam: „Może to dla mnie?” Kilka dni później, już zapisana i „potwierdzona”, zdobyłam listę potrzebnych rzeczy i zaczęłam kompletować sprzęt.
Rodzice najpierw wybałuszyli oczy, a potem wykrzyknęli: „Dziewczyno, przecież ty nawet nigdy w wysokich Tatrach nie byłaś, a wybierasz się w Himalaje?!” Fakt. Wyżej niż Morskie Oko nie dotarłam. Ale jakie to ma znaczenie? Ja już podjęłam decyzję.
A tak właściwie, to po co ci to?
Im więcej osób dowiadywało się o moich zuchwałych planach, tym więcej poznawałam potencjalnych niebezpieczeństw, które koniecznie chciano mi uświadomić.
Znajomi straszyli chorobą wysokościową i brakiem odpowiedniej opieki lekarskiej. Koleżanki z pracy pytały, czy jestem świadoma tego, że być może przez tydzień nie będę mogła się wykąpać. Kolega-pilot poinformował mnie z troską, że Lukla to jedno z najbardziej niebezpiecznych lotnisk na świecie, a kuzynka wyczytała, że w Nepalu można zarazić się malarią.
Wiele razy byłam pytana, po co mi to, czy na pewno to dobrze przemyślałam, czy zdaję sobie sprawę z tego i z siamtego. Nawet usłyszałam, że w d… mi się poprzewracało i już chyba nie wiem, na co wydawać pieniądze.
Ale ja już podjęłam decyzję.
Bo najważniejsze to podjąć decyzję. Tak wewnętrznie, dla siebie, dla ugruntowania się w tym, co chcesz zrobić.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak osiągać swoje cele, kliknij i sprawdź mój kurs online „Wytyczaj i realizuj cele w zgodzie ze sobą”
Jeżeli własnej wewnętrznej decyzji nie podejmiesz, chłoniesz cudze obiekcje jak gąbka. I duża szansa, że dasz się przekonać. Że Twój pomysł to fanaberia albo widzimisię. Albo…
- Że to nierozsądne i niebezpieczne.
- A jak ci się coś stanie albo ktoś cię skrzywdzi?
- Przecież możesz zachorować.
- Że to za dużo kosztuje.
- Że po co ci to.
- A może lepiej daj sobie spokój.
Najważniejsze to podjąć decyzję
Głową albo sercem. Albo zbierasz informacje i analizujesz wszystkie za i przeciw, albo po prostu czujesz, że coś jest dla Ciebie i mówisz „Tak” bez wnikliwej analizy. A
I kiedy tak poczujesz, idź w tę stronę. Odpuść sobie deliberowanie. Nie musisz. Bo serce się nie myli. A umysł? Umysł skupia się na wynajdywaniu niebezpieczeństw i problemów. Tak już ma. Chociaż może to i dobrze, bo gdyby było inaczej, ludzkość pewnie by nie przetrwała. Lecz ważne, by przy tym pamiętać, że większość tych problemów, jak u Marka Twaina „nigdy się nie wydarza”.
A poza tym warto działać! Mimo obiekcji, wątpliwości albo strachu. Bo działanie niesamowicie wzmacnia poczucie własnej wartości i powoduje, że mamy za co docenić siebie.
A więcej o docenianiu siebie przeczytasz w mojej książce „Jesteś wartościowa!” dostępnej na stronie wydawnictwa Onepress KLIKNIJ TUTAJ.
A my się czasem dajemy zwieść temu, co podpowiada głowa. Odpuszczamy, dajemy za wygraną. Słuchamy rozsądnych podpowiedzi i racjonalnych argumentów. Tymczasem te argumenty dotyczą fikcji! Sytuacji, które jeszcze się nie wydarzyły i nie wiadomo czy w ogóle kiedykolwiek nastąpią. To dyskusja o tym, co będzie, jeżeli wydarzy się coś, co nie wiadomo, czy się wydarzy. Lekko absurdalne.
Tak. Samolot może spaść, może nastąpić trzęsienie ziemi, mogę zginąć w katastrofie. Ale czy z tego powodu mam już teraz przestać żyć?
Gdybym posłuchała wtedy głosu „rozsądku” – trąbiącego ze wszystkich stron – pewnie bym zrezygnowała. Bo rzeczywiście, z racjonalnego punktu widzenia moja decyzja była, delikatnie mówiąc, zaskakująca. Ale podjęłam ją sercem i dlatego w niej wytrwałam.
I żadna z katastrof się nie wydarzyła. Nie dostałam obrzęku mózgu ani nie spadłam w przepaść. I choć chwilami było ciężko, przeżyłam mnóstwo wspaniałych chwil. Zobaczyłam wiele zapierających dech w piersiach widoków i przekonałam się, jak wiele mam siły i wytrwałości. Bo ujrzałam siebie w sytuacjach, w których jeszcze nigdy dotąd siebie nie widziałam. I powiedziałam sobie: „Szacun!”
Ty też możesz. Słuchaj swojego serca. Idź za tym, co Ci podpowiada. A katastrofy? Może się zdarzą, a może nie. Może nawet masz już w głowie ich wizje.
Ale błagam, niech te wizje nie powstrzymają Cię przed życiem.
Idź, smakuj, doświadczaj! Naprawdę żyj!