Jesteś silną kobietą, która umie poradzić sobie ze wszystkim? Zaciskasz zęby i ogarniasz dom, rodzinę, pracę? Nawet gdy już padasz ze zmęczenia, potrafisz jeszcze znaleźć siłę, żeby pomóc koleżance, odrobić z dzieckiem lekcje i wyprasować mężowi koszulę na następny dzień? I choć czasami chciałabyś przestać się poświęcać i marzysz, żeby wszyscy dali Ci spokój, jakiś głos w głowie podpowiada Ci: „Weź się w garść, przestań się nad sobą rozczulać, takie życie”.
Utarty schemat
„Najpierw obowiązek, potem przyjemność”, „Co masz zrobić jutro, zrób dziś”, „Zrób jeszcze to, a później odpoczniesz”. I jeszcze: „Nikt tego za ciebie nie zrobi”. Znasz te powiedzonka? Może mówiła tak Twoja mama, ciocia albo babcia? A może wszystkie kobiety w Twoim otoczeniu tak miały? Były odpowiedzialne za dom, rodzinę, dzieci i tysiące obowiązków. Pracowite, silne i konsekwentne…
Może napatrzyłaś się na to i nasłuchałaś mądrości w stylu „to my kobiety musimy…”, „to rolą kobiety jest…” i weszłaś w to, nie kwestionując. Wzięłaś taki model za pewnik i zaczęłaś według niego żyć. Poświęcając się dla pracy, domu i rodziny. Rezygnując z własnych przyjemności, potrzeb i marzeń.
Ktoś mógłby powiedzieć „Niemożliwe! W XXI wieku?!” A jednak. Wciąż wiele spotykam kobiet, dla których oczywiste jest, że domowe i rodzinne obowiązki należą do nich. Bo „tak ma być”. I już.
Jeszcze tylko to i odpoczniesz
Jeżeli słyszysz w głowie wspomniane wyżej komunikaty, zwróć uwagę na tę narrację. Bo składa się ona z kilku ograniczających przekonań. Z usłyszanych od kogoś „prawd” i opinii, które pokutują w Twoim umyśle od dziesięcioleci, mając się całkiem dobrze czyniąc z Ciebie poświęcającą się dla innych męczennicę. Albo kobietę-siłaczkę, która bierze na swoje barki coraz więcej i dźwiga to wszystko dzielnie, z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
Czy zdarzało się, że gdy już chciałaś odpuścić słyszałaś w głowie: „Jeszcze tylko to i odpoczniesz”? Dobre! Czy rzeczywiście kiedyś tak było? Założę się, że po zrobieniu tej jednej rzeczy, natychmiast pojawiały się kolejne. A potem następne. Wszystkie ważne i pilne.
A Ty co? Zaciskasz zęby i robisz. I powtarzasz sobie, że dasz radę. I rzeczywiście dajesz. Tylko wiesz co? Po iluś latach w takim kieracie może się zdarzyć, ze pewnego dnia nie znajdziesz siły, żeby wstać rano z łóżka. Bo Twoje zasoby energetyczne nie są niewyczerpane. Zwłaszcza, jeżeli nigdy ich nie odnawiasz, tylko eksploatujesz bezlitośnie, nie dając nic w zamian. Miej to na uwadze, gdy znowu odłożysz odpoczynek na później.
Jeżeli czujesz, że chciałabyś być bardziej dla siebie ważna i potrzebujesz wsparcia, zapisz się na bezpłatną konsultację. Porozmawiamy i sprawdzimy, jak mogę Ci pomóc. Formularz zapisu znajdziesz TUTAJ
Najpierw obowiązek, a potem przyjemność
To powiedzonko raczej powinno brzmieć „Najpierw obowiązek, a przyjemność na Św. Nigdy”. Ile razy było tak, że gdy już zrobiłaś wszystko, co było do zrobienia okazywało się, że jest północ i jedyna rzecz na jaką masz jeszcze siłę, to zmyć makijaż i paść na łóżko? Nici z wylegiwania się w wannie, ulubiony serial przepadł, na stoliku rośnie stosik książek i czasopism, które „na pewno przejrzysz w wolnej chwili”. Miałaś pobawić się z dziećmi, zrobić sobie maseczkę i znaleźć 15 minut na wieczorną medytację. Ale obowiązki okazały się pilniejsze, a przyjemności będą musiały poczekać. A przecież Twoje potrzeby też są ważne!
Następnego dnia starasz się ogarnąć wszystko szybciej, żeby wygospodarować czas dla siebie, ale choć bardzo się starasz, sytuacja się powtarza. Czujesz się jak w pułapce, z której nie możesz znaleźć wyjścia. Bo opcja, że możesz przestać się poświęcać, trochę odpuścić i odpocząć nie mieści Ci się w głowie. Przecież nie będziesz mogła skupić się na relaksie, mając świadomość, ile jeszcze pracy czeka. A nawet, jeżeli byś się odważyła, i tak zacznie dręczyć Cię poczucie winy. Więc wpadasz w stary schemat i kręcisz się w kółko.
Jak nie Ty, to kto?
„Nikt tego za Ciebie nie zrobi” – kolejne ograniczające przekonanie, którego być może nigdy nie sprawdziłaś. Na pewno? A skąd to wiesz, skoro nigdy nie przetestowałaś?
Po prostu kiedyś nie zrób i zobacz, co się stanie. Poczekaj. Może okaże się, że jednak znajdzie się ktoś, kto Cię wyręczy? Wiem, że to czekanie może być trudne. Bo przez jakiś czas coś pozostaje nie zrobione, a to powoduje u Ciebie dyskomfort. A nawet, jeśli ktoś Cię wyręczy, to pewnie wykona tę rzecz nie tak dobrze jak Ty byś wykonała! I to też powoduje u Ciebie dyskomfort. Tak źle, i tak niedobrze. Warto jednak przetrwać to niekomfortowe uczucie i powtarzać sobie, że właśnie uczysz się odpuszczać, a kiedy się czegoś nowego uczymy – nie zawsze jest komfortowo. Możesz też zająć się w tym czasie sobą. Wyjść z domu, zadbać o siebie, zrobić coś, co sprawia Ci przyjemność.
Zamiast brać na siebie coraz więcej i dostosowywać się do starego schematu, zacznij bardziej o siebie dbać. Ty też jesteś ważna! Tak samo ważna, jak te wszystkie osoby, o które się troszczysz. I ważniejsza od Twoich wszystkich obowiązków.
Bo jeżeli Ty utracisz energię, straci na tym również Twoja rodzina, związek, dom i praca. Zniknie dobry humor, nadmierne obciążenie obowiązkami ukradnie Ci radość życia, a domowników i współpracowników zaczniesz postrzegać jak natrętów, którzy wciąż czegoś od Ciebie chcą.
Więcej o tym, jak zrezygnować z poświęcania się dla innych piszę w mojej książce „Jesteś wartościowa! 10-tygodniowy trening doceniania siebie”. Do kupienia na stronie wydawnictwa Onepress
Co możesz zrobić, by przestać sie poświęcać i zacząć odpuszczać?
Uświadom sobie, że:
- Twoje zasoby energetyczne nie są niewyczerpane – zamiast eksploatować je bez umiaru, odnawiaj je regularnie. A jednym ze sposobów może być sprawianie sobie drobnych przyjemności i dawanie chwil wytchnienia.
Codziennie zadbaj o to, by zrobić dla siebie jedną rzecz, która sprawia Ci przyjemność albo daje poczucie spokoju i wyciszenia. Wyjdź na krótki spacer, obejrzyj ulubiony serial, poczytaj książkę, poćwicz, zrób sobie pachnącą kąpiel. Najlepiej, gdy to sobie zaplanujesz o konkretnej godzinie i konsekwentnie będziesz ten czas wykorzystywać. Nawet jeśli domownicy na początku będą psioczyć, później się przyzwyczają i stanie się to dla nich normą.
- Już widzę tę minę: „Aha, chwila dla siebie, akurat! Ja sobie tu będę leżeć w pachnącej kąpieli, a tam góra rzeczy do zrobienia rośnie. Jak wyjdę, to i tak będę musiała się za to zabrać, bo nikt za mnie nie zrobi”. Jeżeli czytam w Twoich myślach, to teraz weź kartkę i wypisz czynności, które codziennie wykonujesz np. w domu, a które spokojnie mogłyby być przejęte przez innych domowników.
Przy każdej z tych czynności zadawaj sobie pytanie: „Jak nie ja, to kto?” zupełnie na poważnie i notuj, kto wg Ciebie mógłby to zrobić. A potem poinformuj odpowiednie osoby. Wiem, że to niełatwe. Bo oni się przyzwyczaili, że jest jak jest. Teraz mogą być niezadowoleni. Pewnie powiedzą, że Ci odbiło. Chcesz zadbać o siebie? Przestać się poświęcać? Jeżeli tak, odważ się. Nawet, jeśli ktoś powie, że jesteś egoistką – to co z tego?
- Prezentując się wszystkim jako ta, co zawsze ze wszystkim sobie poradzi, narażasz siebie na ogromny wysiłek i frustrację. Owszem, może rzeczywiście sobie poradzisz, tylko jakim kosztem? Naucz się prosić o pomoc. Nie udowadniaj całemu światu, że jesteś bohaterką. Pamiętaj, że tu chodzi o jakość Twojego życia.
Wiem, że to trudne, bo siłaczko-męczennica za wszelką cenę chce utrzymać wizerunek takiej, co zawsze radzi sobie sama. Bo najbardziej obawia się, iż prosząc o pomoc, okaże słabość, narazi się na krytykę lub utraci autorytet „wszystkowiedzącej” lub „wszystkorobiącejnajlepiej”.
Pamiętaj, że:
- Prosząc o pomoc nie okazujesz słabości. Przeciwnie – wykazujesz się ogromną odwagą, by poprosić o wsparcie. W żaden sposób nie umniejsza to Twojej wewnętrznej mocy.
- Odpuszczając sobie traktujesz siebie z szacunkiem. Dbasz o siebie, bo jesteś dla siebie ważna. Równie ważna jak inni
- Oddając część obowiązków innym wychodzisz ze schematu, który każe ci brać wszystko na siebie, bo „taki już kobiecy los”. Wbrew temu głosowi w głowie, masz odwagę zadbać o swoje potrzeby, bo wiesz że wtedy będziesz szczęśliwsza i bardziej uważna na potrzeby innych.
I jak się czujesz po lekturze tego tekstu? Odważysz się wprowadzić zmiany? Odważysz się przestać się poświęcać i zadbać też o siebie? Jeśli tak, to trzymam za Ciebie kciuki! Powodzenia!